22 maja 2012


ty i ja między ciszą a kłótnią

bez słowa obiad na stole
wychodzę - odstawiona  i dumna
wrócę przed trzecią
nie trzaskam drzwiami
wiem że nie zadzwonisz
nie będę czekała

między tobą a mną brak miejsca na łzy
między dniem a nocą oddzielne my

teraz możesz się schlać
sam w domu patrzeć w ekran i nic
nie zapytam co oglądasz
nie odpowiesz że nie wiesz
hałas zawieszony do jutra
to już blisko tak

między tobą a mną brak miejsca na łzy
między dniem a nocą oddzielne my

nie zamawiam martini
zimne piwo nie rozgrzeje chłodu
gdzie znajdziemy pocieszenie
na każdą miłość przychodzi kryzys
na każdą nadzieję zwątpienie
już wiemy czym zakończy się noc

między tobą a mną brak miejsca na łzy
między dniem a nocą oddzielne my
  


autor: Jolanta Steppun

może ktoś z blogowiczów pokusi się o muzykę?
byłoby fajnie zaśpiewać...

15 maja 2012




a jednak nic za darmo

nie ona na targowisku żywych ciał
za każdy wzlot płaci wysoką cenę
i wie że kiedyś zabraknie w kieszeni

do upadku liczy szyderczy uśmiech
obserwując rysy uczniów szatana
ci ponoć mają jedno wolne miejsce

ktoś będzie musiał rozliczyć za grzechy
jak i myśli wychodzące na lewo
fale łagodnie płynące po piasku

woda zmyje ostatnie ślady z martwych
starannie usunie odciski palców
że jeszcze obrazy z karty pamięci 

autor: Jolanta Steppun








11 maja 2012

działka i szydełko :)

U mnie nie ma wolnych chwil. Każda minuta jest na coś przeznaczona - zależna od moich kaprysów. A tych mi nie brakuje. Ostatnio haftowałam i chyba przesadziłam. Nie można siedzieć ciągle w domu i wyszywać do padłego. Trzeba odpocząć, wyjść do ludzi, na działeczkę, przecież wiosna w pełni. Moje jabłonki zaczynają gubić kwiatki, oczko wodne wcale nie przypomina tego z ubiegłego roku. Wody w nim tyle co kot napłakał i zaniedbane czeka na ratunek. Huśtawka już odświeżona, ale UWAGA!!! świeżo malowana ;DDD Jak wyschnie może domaluję na niej bratki...







Pieski zadowolone, mąż uśmiechnięty.A ja w najlepsze z szydełkiem ;) Tak wyczarowałam kilka serwetek z bawełnianej nici. Najbardziej podoba mi się "jezioro łabędzie" - wprawdzie wzór taki prosty ale wykonanie tej serwety zajęło trochę czasu. 







Dostałam zaproszenie na "Jarmark Joannitów" zabawa była przednia... o tym będzie następna stronka :) do tego sprzedałam cosciek z moich "olejów"... zostałam znów bez kwiatów. Ostatnio namalowane dwa obrazy zeszły za pierwszym wystawieniem, nawet dobrze oka nimi nie nacieszyłam :(  Czy ja się kiedyś przyzwyczaję do tego, że moje oleje są dla ludzi, że ich miejsce to ściana w ciepłym, przytulnym domu, a nie pudło zamknięte w piwnicznej pracowni? 

Powoli szykują się plenery malarskie. Terminy ustalone na sierpień - będę miała dość czasu na malowanie :) Całe dwadzieścia dni ja płótno i farby - czekam z radością na te wyjazdy. W przyszłym tygodniu powracam do haftu, muszę dokończyć chustę. Zostało coś 1/3 wzoru do wyszycia i koronka + frędzle.

Rankiem z mężem jadę po autko - mam nadzieję, że to już koniec naszych poszukiwań, które trwają od przeszło dwóch miesięcy i spędzają nam sen z powiek. Srebrny VW Sharan czeka na nas nad samym morzem :)))