21 grudnia 2011

wali się świat


oni obojętni
w liczbie mnogiej ty i ja
z pozorną prawdą na języku

w środku lata jest zimno

podobnie
szukamy ciepła
w ścianach które mają dziury

wśród żywych
rozdajemy szczerość
napotkanej przypadkiem brzozie

wali się świat
tylko ty i ja z boku
jakoś tak inni od innych

pytamy jak długo
jak długo

długo

odpowiada echo

autor: Jolanta Steppun

    




miejskie podwórko?                                                  fot: Jolanta Steppun

5 grudnia 2011

                                                                      autor: Jolanta Steppun


30 października 2011

KAWIARENKA POD GWIAZDAMI 



Nie wszyscy wiedzą, że w Starogardzkim Centrum Kultury jest miejsce na spotkania z poezją. Wprawdzie nie siedzi tam Agnieszka Osiecka, ani Małgorzata Hillar, ale ludzie, którzy odważyli się w gronie przyjaciół, znajomych i nieznajomych przedstawić swoje twórcze oblicze.

Pani Ewa Czuba – prowadząca                            fot: Jolanta Steppun

 KAWIARENKA POD GWIAZDAMI  – brzmi romantycznie.  We wrześniu przy świecach odbyło się już dwudzieste czwarte spotkanie. Zaprezentowano wiersze Anny Szweda i Marka Biegalskiego.

Anna Szweda i Marek Biegalski                       fot: Jolanta Steppun

  

 ***
Niezwykłą barwę słów
drukuje morski wiatr
kroplami słonej wody
- A papier skąd?
- To złoty piach,
Który się w słońcu
zwija w szpalty

autor: Marek Biegalski


Dodatkową atrakcją była prezentacja fotografii Anny. Pani Ania lubi dzieci i najchętniej właśnie je zatrzymuje w kadrze. Recytowane przez nią wiersze powstały w latach 2003-2005. Młoda poetka mówi, że pisze nadal, chociaż mniej niż kiedyś.

Anna Szweda                                                                         fot: Jolanta Steppun

Dziennikarz i poeta pan Stanisław Sierko, laureat „Kociewskiego Pióra" za 2008 rok w dziedzinie publicystyki w „Kawiarence” recytował wiersze Marka.

Stanisław Sierko                                                    fot: Jolanta Steppun


Wśród publiczności Ireneusz Ciecholewski ,reżyser i współzałożyciel Teatru Kuźnia Bracka.

Ireneusz Ciecholewski (pośrodku)                          fot: Jolanta Steppun

Imprezie towarzyszyła gitara i śpiew :)  fot:: Jolanta Steppun



20 października 2011

nic szczególnego


Staram się jak mogę namalować swoje auto, ale nie wychodzi. Wciąż wygląda na stare smutne
i zmęczone. Córki mówią, że to może za 20 lat taka będę… coś w tym moim malowaniu jest nie tak, nie żebym źle, ale już od jakiegoś czasu zauważyłam... a Adam mnie w tym uświadomił.
Ja zdaje się maluję coś co jest we mnie,  w środku, nic nie poradzę na taki stan rzeczy. Ostatnio leje się mi na głowę deszcz. Deszcz. On jedyny na mnie leci, jak go nie kochać!
Jestem naiwną wariatką. Właściwie nie jestem jeśli w ogóle jestem.

portret... xD autor:                                                                            Jolanta Steppun

Chciałam jeszcze kilka ciekawych myśli dodać na temat obrazów i ich twórców. Ugryzłam się w język i tak powiedziałam dzisiaj o kilka zdań za dużo. Żebyście nie myśleli, a może myśleli bóg wie co, to na zakończenie wiersz oczywiście Jolki wiersz :)

nie mów artystka



na twarzy słońce wymalowało piegi
zmarszczki pogłębia uśmiech
włosy pokryła rdza

ręce gotują piorą sprzątają
czasem biorą czasem dają
kochają uściskiem

nogi  zakładam jedną na drugą
albo jak wolisz - gotowe do marszu
dźwigają ciężki krzyż

rozum - mówią brakuje piątej klepki
naliczyłam  więcej
nie będę się spierała o pierdoły

popatrz jestem zwyczajna





autor: Jolanta Steppun




13 października 2011


pijemy drinka


jesteś jak on M… gorąca
pozwalasz mi na wiele
więc nie ukrywam
co przed chwilą

nocą kiedy nie mogę zasnąć
wchodzę w jego pościel
rozmawiamy godzinami
bez rozchylania kolan
a świat się trzęsie

autor: Jolanta Steppun


9 października 2011

ile jesieni

olej na płótnie (wym. 56/38 cm)                             autor: Jolanta Steppun
Tym razem wiersz Władysława Broniewskiego, jednego z moich ulubionych poetów :)



Żołnierz polski

Ze spuszczoną głową powoli 
idzie żołnierz z niemieckiej niewoli. 

Dudnią drogi, ciągną obce wojska, 
a nad nimi złota jesień polska. 

Usiadł żołnierz pod brzozą u drogi, 
opatruje obolałe nogi. 

Jego pułk rozbili pod Rawą, 
a on bił się, a on bił się krwawo, 

szedł z bagnetem na czołgi żelazne, 
ale przeszły, zdeptały na miazgę. 

Pod Warszawą dał ostatni wystrzał, 
potem szedł. Przez ruiny. Przez zgliszcza. 

Jego dom podpalili Niemcy,
a on nie ma broni, on się nie mści... 

Hej! ty, brzozo, hej ty brzozo-płaczko, 
smutno szumisz nad jego tułaczką, 

opłakujesz i armię rozbitą 
i złe losy, i Rzeczpospolitą... 

Siedzi żołnierz ze spuszczoną głową, 
zasłuchany w tę skargę brzozową, 

bez broni, bez orła na czapce, 
bezdomny na ziemi - matce.


autor: Władysław Broniewski

Wyszło tak jakoś jesiennie i polsko, ale chyba o to mi właśnie chodziło!


7 października 2011


M szalone jak M


suche pastele                                                                             Jolanta Steppun

Nostalgia… kończy się prawdziwa złota jesień, a zaczyna zimna, deszczowa pora. Dzisiaj kaloryfery zrobiły się ciepłe. W pracowni zimno, oszczędzam kominek na zimowe malowanie. Farby olejne dłużej schną stąd zabawa w z suchymi pastelami. W pokoju przyjemnie…  zresztą w pracowni tak pusto i smutno… od kiedy ulubione obrazy wiszą w galerii, jakoś nie chce mi się schodzić do warsztatu. Przy okazji wrzucam moje olejne J

olej na płótnie (wym. 60 na 70 cm)                                           Jolanta Steppun


Te śliczne, rozwichrzone w sierpniu uciekły mi gdzieś na Kaszuby.
olej na płótnie (wym. 50 na 60 cm)                                            Jolanta Steppun




MUSTANG

nad rozlewiskiem czerni
zdziczałe pragnienie zajada
wczorajszą kolację
jeszcze nienasycone pęcznieją wargi
pogromcy rozkoszy

nad rozlewiskiem czerni
kłus przechodzi w cwał
odkształca się prześcieradło
echo spięte agrafką
ustawione na baczność pod oknem

nad rozlewiskiem czerni
zapominam imię
jego dotyk i smak czekolady
wtopiona w narkotyk
pędzącego wiatru

nad rozlewiskiem czerni
spalam adresy
wymazuję punkty podniecenia
do bram
zabieram nienaganny porządek
ostatni guzik płaszcza
z impetem wpadam w dzień

autor: Jolanta Steppun


olej na płótnie (wym. 60 na 70cm)                                            Jolanta Steppun



5 października 2011

czy pan wie panie Stefanie



z kim rozmawiał pan tak słodko
zaprosił na romantyczną kolację
poznał pan ją piętnaście minut temu
kobietę w makijażu
niech pan nie przewraca oczu
widziałam rano była u fryzjera
jej twarz

wieczorem
wie pan kiedy zdejmie z siebie
okaże się że podrywał pan
zupełnie inną kobietę

Stefanie czy ja jestem zazdrosna
czy tak od serca

autor: Jolanta Steppun

16 września 2011

do nieznajomej



fot: Jolanta Steppun





nie widziałam boga
ponoć jest wszechmogący
ponoć miłosierny

dziecinnie naiwna szukam
lecz na drodze tylko kamienie
wciąż się potykam

zadaję pytania – umarli milczą
ktoś w oczy wstawił dramat
żywi mówią że źle wyglądam

w roztrzęsionych palcach przekładasz paciorki
usta wypełnione zdrowaśką
- módl się za mnie


autor: Jolanta Steppun

15 września 2011

Dziesięć dni w Bytoni, czyli artyści na Kociewiu





Długo czekałam na ten wyjazd. Mąż załadował moje walizki do samochodu. Dojechaliśmy do szkoły w Bytoni. Mała wieś należąca do gminy Zblewo, a jaką ma szkołę? Niejedno miasto może pozazdrościć . Co można robić w takiej wiosce w środku lata i do tego w szkole?



Zespół Szkół Publicznych w Bytoni przywitał nas szeroko otwartymi drzwiami. Weszliśmy do środka. To właśnie tu, w dniach od 18 do28 sierpnia 2011r., po raz pierwszy uczestniczyłam w  V Plenerze Artystów Ludowych Pomorza. 

Gospodarz zapewnił nam potrzebne materiały. No i się zaczęło. Malarze chwycili za pędzle, rzeźbiarze dobrali się dłutami do drewna, hafciarki ruszyły igłą za wzorem. Wszyscy z zapałem. Zaczęły powstawać nowe prace. Najcięższe było rzeźbienie. Przekonałam się o tym sama, kiedy zabrałam się za dłuto. Satysfakcji z takiej pracy co nie miara. Rzeźbiarze w tym roku podjęli się wykonania szopki bożonarodzeniowej do tutejszego kościółka. Cieszę się, że mam w tym ździebko swojego udziału. 

Moje rzeźbiarskie początki                                                   fot: Danka  

 Danka i Marek                                                                                      fot: Jola



Kiedy po kolacji małymi krokami zbliżał się wieczór, chętnie spotykaliśmy się na holu, gdzie stały stoliki i krzesełka. Ala montowała kable do swojego keyboardu. Józek, jak co roku na każdy plener, obowiązkowo zabrał ze sobą akordeon, a potem już muzykę i śpiew roznosiło echo po całej szkole. Kryśka przywiozła specjalnie dla nas wytopiony smalec ze skwarkami i oczywiście domowej roboty kiszone ogórki. Nie zabrakło też innej zagryzki. Dobra muzyka i nastrój towarzyszył nam do późnych godzin. 








Fajnie w pamięci zapisała się pierwsza niedziela. Wczesnym popołudniem przyjechał mąż z moimi córkami, Kamilą i Kasią. Ja, jako zapalona od dzieciństwa miłośniczka wszelkich robótek ręcznych, musiałam im koniecznie pokazać pracownię hafciarek. Przepiękne haftowane kociewskie wzory na chustach, serwetach, zakładkach do książek. Starszej córce bardzo podobały się haftowane krawaty. Młodsza zafascynowana była rzeźbiarstwem. Za pozwoleniem Jerzego chwyciła za kawałek lipowego drewka i dłutem skubała kształty aniołka. 

We wtorek słońce od rana, bezchmurne niebo i lekki wiaterek dał natchnienie. Po śniadaniu z Alicją spakowałyśmy potrzebne farby i podobrazia od samochodu. Będziemy malowały na płótnie. Muszę dodać, że ulubionym zajęciem Alicji jest malowanie na szkle. Oprócz obrazków potrafi zwykłą butelkę ubrać w przepiękne kwiaty. Drewniane łyżki zdobi barwnymi ptaszkami. Ruszyłyśmy w stronę Jeziora Borzechowskiego. Znalazłyśmy urocze, ciche miejsce na malowanie pejzażu. Przy okazji naszą skórę złapało słońce, a pobyt na świeżym powietrzu zaowocował zwiększonym apetytem na obiad. Na szczęście na jedzenie nie można było narzekać. Panie kucharki starały się jak mogły, by nam niczego nie zabrakło.

Na większe wypady i wyjazdy zawsze zabieram ze sobą mój jedyny egzemplarz wierszy w postaci książki. Raz zabrałam do warsztatu hafciarskiego. Dziewczyny chciały bym poczytała. No i się podobało. Zrobiliśmy mały wieczorek poetycki. Czytaliśmy moje wiersze. Było to dla mnie bardzo miłe przeżycie. 

Organizator umilił nam czas organizując wycieczkę oraz ognisko. Zwiedziliśmy dwa zabytkowe kościółki. Jeden w Szczodrowie, drugi w Obozinie. Wycieczkę, piękne zabytki i pobyt w Wirtach opisał Pan Edmund Zieliński w felietonie pt. EDMUND ZIELIŃSKI. SZCZODROWO, OBOZIN... PIĘKNE JEST NASZE KOCIEWIE - warto poczytać. Chętnych odsyłam na stronę Wirtualnego Kociewia – link do strony:
http://kociewiacy.pl/main/index.php?option=com_content&task=view&id=1400&Itemid=78

Niestety na ognisku mnie zabrakło. W tym czasie przebywałam w domu. Dopiero wieczorem dotarłam z mężem do szkoły. Na holu było gwarnie i wesoło. Ala na przemian z Józkiem grali skoczne melodie. Dołączyliśmy ze swojską flaszką. Załapaliśmy się jeszcze na dzika, pieczone ziemniaki i piwko. Ruszyliśmy do tańca. Jerzy fantastycznie tańczył w skarpetkach z bosą Brygidą. Zabawa skończyła się bardzo późnym wieczorem.


Najstarsza z uczestniczek i Felicja Kołakowska świetnie haftuje. Mimo, że skończyła 86 lat i ze zdrowiem miała trochę problemów, dobry humor jej nie opuszczał. 


Od lewej: Krysia, Józek i Felicja




Ali Zwara najstarszy malarz nawet na wycieczkę zabrał szkicownik. Przyznaję, że nieco mnie zaskoczył, kiedy w kościółku zaczął szkicować.

Józek i jeszcze kilka pań od czasu do czasu robili sobie wypady do pobliskiego lasu na grzybki. A las faktycznie blisko, jak na wyciągnięcie dłoni. Zaraz za bramą szkoły. Malarki często wychodziły w plener. Pogoda dopisała, na przelotne letnie deszcze i burze nie można narzekać.
Zbliżał się koniec sielskiego życia. Powoli zaczęły znikać robocze stoły, spakowaliśmy farby, pędzle. Posprzątaliśmy i wpisaliśmy się w Kronikę Szkoły. Wymieniliśmy adresy, nr telefonów. Ostatnia sobotnia noc. Po północy muzyka ucichła. Mamy wielkie plany i marzenia, że za rok…
Niedziela była odświętna. Po śniadaniu oddaliśmy swoje prace w ręce Pana Edmunda Zielińskiego. Przed południem odbyła się msza w kościółku. O godz. 14 skromne zakończenie. Wystawa poplenerowa, rozdanie podziękowań i drobnych upominków wszystkim uczestnikom 
V Pleneru Artystów Ludowych Pomorza.

Tak malowała Karina Wiśniewska

Obraz Joli Kitowskiej


Maki spod mojego pędzla

Muszę jeszcze dodać, że podczas zakończenia pleneru otwarta była Izba Regionalna, w której znajduje się bardzo dużo ciekawych eksponatów. Można by z tego utworzyć „Muzeum Staroci Kociewskich” albo chociaż powiększyć lokal. Jestem przekonana o tym, że Pan Tomasz Damaszk, dyrektor szkoły już nad tym pracuje, bo miejsca w izbie mało.



Piec w Izbie Regionalnej w ZSP w Bytoni 

Było sielsko i anielsko. Takich wakacji życzę sobie w przyszłym roku.

Jolanta Steppun

11 sierpnia 2011

czas na porządki



Wróciłam, bo jeszcze trochę i zapomnę jak to działa.
Szczerze mówiąc nie wiem czy mi/się chce, czy warto… ale z nudów czas buduje różności.
Ostatni niedokończony obraz musi odpocząć, bo nadmiar farby może go zdeformować...
Może, morze jest dzisiaj takie małe, a przecież ogromne…
Ostatnie dni strasznie smutaśne. Stwierdziłam, że dawnej Jolki już nie ma i nigdy nie będzie.
Za to nowa Jolka wcale nie wygląda źle. Może przygnieciona ciutek poprzednimi szufladkami oraz stertą materiału, którego nie mogła się tak sobie pozbyć zestarzała się. Teraz postanowiła zrobić generalny porządek w swoich skrzynkach. Odświeżyć to co można jeszcze wykorzystać, resztę wykasować.
Wiadomo, że rachunki zostają, ale bałagan w dokumentach?
Trzeba się z tym w miarę szybko uporać. Najważniejsza karta pamięci…

moje miasto - olej na płótnie
Jolanta Steppun
 z serii moje miasto. rozpadający się budynek znanej w Polsce i na świecie byłej starogardzkiej "Polfy"... teraz rozkładają go na części pierwsze zbieracze złomu...

28 kwietnia 2011

skrócony biogram



nie mówiłam że masz czuć myśli tak samo
biegać po mojej przestrzeni
łapać oddech cudzego świata

fot. Jolanta Steppun
a jednak tu jesteś
- znaczy za mgłą
niepoznany kosmos

oddziela nas cyfrowy mur
matrix
witryny z zakodowanymi hasłami

trójwymiarowe treści
przerywają rozpoczętą debatę
chaos rujnuje tożsamość

moje ja nie krzyczy
jestem w piramidzie kłamstwa
od święta próbuję rozwiązać tajemnice

dno
padam na kolana
życząc sobie wesołych świąt



26 kwietnia 2011

mówią na niego kundel


Zeus w stokrotkach                              fot. Jolanta Steppun





najlepszy na wszystko

ten co szczeka

nie gryzie

merda ogonem

czule policzek poliże

jest zawsze przy mnie

ni słowem ni gestem nie zrani

nigdy nie zdradzi

mój przyjaciel
ma cztery łapy
i zlizuje sól z mojej brody

25 kwietnia 2011

w gorączce życia

szkic - Jolanta Steppun





czy istniałeś przedtem - czułeś
stworzyłam z nieziemskiej materii
na przekór wszechświatu

tylko dla mnie
a nie powiedziałam że jesteś mój
nie umieściłam w kapsule czasu
z obawy że puścisz kantem

jak szczeniaka rozpieściłam
teraz skomlesz  przy otwartych drzwiach
ślepo przywiązany do mojej spódnicy
pozostajesz w cieniu

a gwiazdy z zazdrości bledną

błękitna koszula


olej na płótnie - Jolanta Steppun
  

                                                            

w szufladzie miast wierszy   
schowany powiedzmy m xD         
i dwadzieścia siedem lat
ukryta prawda która jest
chociaż jej nie ma

co więcej powiedzieć
wyblakły kawałek płótna
wczoraj wyrosłam
z męskiej
a jednak niemęskiej koszuli