Wróciłam, bo jeszcze trochę i zapomnę jak to działa.
Szczerze mówiąc nie wiem czy mi/się chce, czy warto… ale z nudów czas buduje różności.
Ostatni niedokończony obraz musi odpocząć, bo nadmiar farby może go zdeformować...
Może, morze jest dzisiaj takie małe, a przecież ogromne…
Ostatnie dni strasznie smutaśne. Stwierdziłam, że dawnej Jolki już nie ma i nigdy nie będzie.
Za to nowa Jolka wcale nie wygląda źle. Może przygnieciona ciutek poprzednimi szufladkami oraz stertą materiału, którego nie mogła się tak sobie pozbyć zestarzała się. Teraz postanowiła zrobić generalny porządek w swoich skrzynkach. Odświeżyć to co można jeszcze wykorzystać, resztę wykasować.
Wiadomo, że rachunki zostają, ale bałagan w dokumentach?
Trzeba się z tym w miarę szybko uporać. Najważniejsza karta pamięci…
moje miasto - olej na płótnie Jolanta Steppun |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz